
13 grudnia, 2017
Czasem się przegrywa…
Kiedy byłem w trzeciej klasie liceum byłem w bardzo złym miejscu jeśli chodzi o zdrowie mentalne. Moja pewność siebie nie istniała, czułem się źle za każdym razem gdy miałem wyjść do szkoły, a strach przed porażką mnie absolutnie paraliżował przez co moje oceny pod koniec szkoły średniej były na bardzo niskim poziomie. Doszło do tego, że potrzebowałem pomocy psychologa żeby jakkolwiek przeżyć ten rok, co okazało się strzałem w dziesiątkę, ponieważ zadał mi pytanie, które zmieniło moje życie.
Moim największym problemem nie był brak wiedzy, ale strach przed kolejną jedynką, który tak mnie paraliżował, że ostatecznie tę “pałę” dostawałem. Myślę, że bardzo mało osób myślało, że zostanę dopuszczony do matury z takimi ocenami. Wyobraźcie sobie też moje sfrustrowanie gdy przed wyjściem z domu zawsze czułem się pewnie z moją wiedzą i myślałem, że nauczyłem się tak dobrze jak tylko mogłem, a gdy przede mną pojawiał się sprawdzian, nagle nie wiedziałem co napisać. Wszystko dlatego, że panicznie bałem się porażki.
Kiedy opowiedziałem o tym wszystkim mojemu psychologowi to zadał mi kluczowe pytanie: “Co się stanie jeśli nie zdasz klasy?”. Od razu odpowiedziałem żywo “Będę musiał drugi rok siedzieć w trzeciej klasie!”. Na co on zapytał “Ale czy stanie się coś faktycznie złego? Komuś się coś stanie? Będzie koniec świata? Zabije cię to?”. Jak się nad tym głębiej zastanowić, to przecież nic tak poważnego się nie stanie. Faktycznie, musiałbym drugi raz się męczyć z klasą maturalną, ale przecież nikt by na tym poważnie nie ucierpiał. W tym momencie poczułem się, jakby ktoś z moich barków zdjął wielki ciężar, ponieważ dałem sobie mentalne pozwolenie na popełnienie błędu, bo przecież może się zdarzyć, że coś nie wyjdzie.
Można by pomyśleć, że w tym momencie dałem sobie więcej luzu z nauką. Otóż nie! Dopiero wtedy zacząłem pracować na 100%, bo przecież pomyślałem, że dam z siebie wszystko, ale jak coś nie wyjdzie i nie zdam to nic się nie stanie. W ten sposób przestałem bać się szkoły. Co prawda miało to miejsce tydzień przed wystawieniem ocen końcowych, ale lepiej późno niż wcale. Ostatecznie udało mi się wszystko zdać, a z języka polskiego zaliczałem już w dzień wystawienia ocen żeby być dopuszczonym do matury. Nauczyciel niechętnie, ale dał mi tę dwójkę i pewnie nie spodziewał się, że kilka tygodni później, ten sam uczeń, który przez ostatnie dwa lata zbierał jedynkę po jedynce, napisze maturę rozszerzoną z języka polskiego na 95%!
Cały ten artykuł mówi o jednym ważnym pojęciu, a jest nim “prawo do porażki”. Niestety musimy się pogodzić, że nigdy nie będziemy perfekcyjni i nie będziemy na wszystko idealnie przygotowani, a także często usłyszymy w swoim życiu “nie”. Im szybciej się na to zgodzimy tym lepiej. Zejdzie z nas wtedy ta niesamowita presja i odejdzie myślenie, że nie możemy przegrać za żadne skarby świata. Pewnie ty, w twojej szkole albo pracy jeszcze nie raz coś spieprzysz. I co z tego? Bywa! Musisz dać sobie prawo do tego żeby czasem przegrać i nie zadręczać się swoimi dawnymi porażkami, ale za to czerpać z nich nauki. Pamiętaj, że twoje doświadczenie to nie to, co ci się przydarzyło, ale to jak to zinterpretowałeś.
0 COMMENTS