
2 października, 2018
KROK W TYŁ
“Jedyny moment kiedy warto zrobić krok w tył, to moment, kiedy przed Tobą wszystko ma Ci się zwalić na głowę”. Znalazłem się w momencie kiedy muszę zrobić ten krok w tył, żeby móc dalej robić to, co kocham, czyli działać niezwykle prężnie w dziedzinie “zdrowia mentalnego”. Oto moja sytuacja.
Zdaję sobie sprawę, że ten wpis nie pomoże mi w zbudowaniu autorytetu. Jednak kiedy zaczynałem pracę jako trener mentalny przyrzekłem sobie, że będę z moimi odbiorcami w 100% szczery. Nie ważne jak bardzo to jest dla mnie niewygodne. Obrałem taką zasadę, ponieważ głęboko wierzę, że gra w otwarte karty i mówienie ludziom także o swoich problemach, może zdziałać dużo więcej, niż zakładanie teatralnej maski “pozytywnego myślenia” i sprawianie wrażenia, że wszystko jest w najlepszym porządku. Dlatego na krótką chwilę chcę Wam pokazać, co się dzieje w mojej głowie.
Otóż od jakiegoś czasu, mimo że wszystko wyglądało dobrze i nie miałem powodów, żeby czuć się niekomfortowo, miałem wrażenie, że w mojej głowie siedzi coś, czego nadal nie rozumiem. Coś, co zawsze przeszkadzało mi wykonać kolejny krok. Pewnie też sami zauważyliście, że w ostatnim czasie częstotliwość moich postów na facebooku dramatycznie się zmniejszyła, a mój kanał na YouTubie praktycznie obumarł. Powiem szczerze, że nie do końca wiedziałem o czym mam tam mówić, ponieważ nie rozumiałem w pełni, o co mi właściwie chodzi.
Spędziłem długie godziny myśląc nad swoim stanem. Próbowałem wielu ćwiczeń. Wyczerpywałem swoje umiejętności treningu mentalnego do maksimum, ale im więcej nad tym pracowałem, tym lepiej rozumiałem, że to jest coś głębszego. Coś do czego trening mentalny nie ma niestety dostępu.
Utknąłem więc. Trochę zabłądziłem i nie wiedziałem gdzie szukać przyczyn mojego zwątpienia. Jednak w ostatnich dniach coś się chyba odblokowało. Zacząłem natrafiać na YouTubie na filmiki poświęcone terapii, psychologii, dysmorfofobii i tematyce traum. Najgorsze było to, że wiele z rzeczy, o których tam mówiono dostrzegałem w sobie.
Zrozumiałem coś o sobie. Nie mogę posunąć się naprzód, jeśli będę ignorował swoją przeszłość. Moje dzieciństwo, które w mojej podświadomości odbiło się niezwykle traumatycznie, tendencje dysmorfofobijne, depresje z którymi miałem doświadczenie prawdopodobnie od podstawówki do zeszłego roku, ataki paniki. To wszystko nadal we mnie gdzieś siedzi i nie chce odejść. Im lepiej mi się powodziło, im mocniej pracowałem nad moimi zdolnościami mentalnymi, im mocniejszy stawał się mój charakter, tym mocniej czułem, że pod kopułą nadal siedzi coś, co nie daje mi spokoju.
Doszedłem do jednego wniosku: czas wrócić na terapię.
Czy to oznacza, że mam depresję? Nie. Czy to oznacza, że jestem smutny? Nie. Czy to oznacza, że nie potrafię być szczęśliwy? Nie.
Po prostu doszedłem w swoim życiu do takiego momentu kiedy czuję, że aby zrobić kolejny krok naprzód, muszę zagłębić się w swoją przeszłość i zwalczyć moje stare demony.
Czy to oznacza, że nie jestem w stanie wykonywać swojej pracy jako trener mentalny? NIE! ABSOLUTNIE NIE!
Nadal mam pasję, wiedzę, umiejętności i chęci, aby pomagać innym. To, że ja czuję, że muszę się zagłębić w całe gówno mojej przeszłości nie znaczy, że nie jestem w stanie pomagać innym. To nie tak, że nie mam kontroli nad sobą. Po prostu chcę rozwiązać zagadkę jakim jest mój umysł i moja przeszłość. Co więcej – w trakcie sesji treningów mentalnych mój mózg działa zupełnie inaczej. Mam wtedy w sobie zupełnie nową energię, dzięki której moim klientom faktycznie wiedzie się lepiej.
Może o tym nie wiecie, ale wielu psychologów, psychiatrów, trenerów itd. ma także swoich terapeutów. My też jesteśmy ludźmi i od czasu do czasu też potrzebujemy kilka rzeczy przegadać, przekopać i przepracować. To nie oznacza, że nie możemy wykonywać naszej pracy. To tylko oznacza, że nie chcemy ignorować sygnałów, które mogą nam mówić “O! Coś jest nie tak”. Nie powinno się tego zamiatać pod dywan. Moim zdaniem terapeuci też powinni pokazywać swoją ludzką stronę i powinno się o tym więcej mówić publicznie.
Live został przeze mnie odwołany, ponieważ czuję, że nie byłby naturalny. Żeby poprowadzić go na żywo musiałbym przywdziać maskę, której nie chcę już mieć przy sobie. Po prostu stwierdziłem, że nie jest to coś, co chcę teraz robić.
Piszę ten artykuł z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że nie chcę przed nikim udawać, że mam tylko te mocne strony, bo mam też słabsze, a po drugie mam nadzieję, że w ten sposób zachęcę też niektórych do refleksji nad sobą. Pomaganie ludziom w dziedzinie “zdrowia mentalnego” to coś, co czuję całym sercem i dlatego chcę zacząć u Was pewien tok myślenia. Nie ma nic złego w tym, żeby się przyznać, że nie wszystko jest ok. Nie ma nic złego w tym, żeby się przyznać do słabości. A już zdecydowanie nie ma nic złego w tym, żeby skorzystać z pomocy profesjonalisty, kiedy czujesz, że coś jest nie tak. Nie trzeba mieć depresji, żeby zgłosić się do psychologa. Czasami wystarczy po prostu chcieć popracować nad sobą i chcieć się dowiedzieć więcej o sobie.
Dlatego weźcie ode mnie jedną naukę. Nie bójcie się przyznać, że coś jest “nie tak”. To nie robi z Was nikogo słabszego. Takie doświadczenie może Was jedynie wzmocnić i dać Wam szczęście.
1 COMMENTS